Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/339

Ta strona została przepisana.

co łodyg łąkowych mlecze wypija, gdzie mroźność stugębna, co serca płomienne huty cynkowej, war kotłów parowych, zenitów słonecznych junackie ognie, żarliwe iskierki ludzkiego natchnienia w lodu powijaki zagarnia, przeklina? Gdzie jest ten obłęd wiecznego kochania, od samej kolebki pozbawiony grobu? Gdzie myślenia siła, co Niagarą na złamanie karku spływa po ciemieniu brata­‑kretyna, wyobraźni rytmu staje się motorem, flagę na basztach swej dumy wywiesza, od obcych bogów pioruny odbiera i chlastawice[1] swoje im posyła, w łabędzią szyję steru się wygina, do którego człowiek całego życia skapcaniały rozum skwapliwie przybija?
— Napijmy się znowu!
— Na zdrowie nasze i na pohybel! Jam romanśnica[2] i lubieżnica, piękne ciało wielbię, ku jego parnocie cała się przeginam, swywoli męskiej w wnętrzu oczekuję, ale z powabów rozkosznej nagości musi coś powstać, co możnaby duszą nazwać po staremu, coś nieuchwytnego, a w kształtach i w barwie, co jak zbrodzień jastrząb na samym szczycie samotnych chlądów[3] godzinami duma.
— Wyśmienity likier. Psychicznej plomby domagasz się ciągle na pionkach cielesnych.

— Żądam wyrazu, który mię zapala i w płcio-

  1. Błyskawice.
  2. Kobieta lubiąca romanse.
  3. Sosna.