rózgą, szpicrutą, porwać za włosy, ugodzić sztyletem, ale niewieściego oblicza mężczyzna prawdziwy nie dotknie inaczej, jak ustami tylko. Ten kolekcjoner, to bydlę prawdziwe, do demokratycznej postępowości i do spółczesnych myślowych światów przystosowany pierwszy kandydat na krzesło w senacie, pomiędzy braćmi flaszkomyjami[1], kalikantami[2], gazeciarzami i podobnymi uludowionymi dygnitarzami, co atmosferę całej Europy pospolitości wypocinami już zagiździli[3], a uczciwością przezwawszy podłotę, honornej hołocie poprzypinali ordery na zady. Wart jest Europy ten amerykanin. Spotka go jeszcze z mej strony oplwanie demonstracyjne i coram publico, bo na nic innego świńtuch nie zasłużył. Obecnie jednak zapobiedz muszę powrotnej fali tych gwałtowności i nie pozwolę na dalsze znęcanie się nad Ewarystą!
Książe pocwałował pod drzwi balkonu i tam pazurkami zupełnie nieznośnie i niedwuznacznie czemcha[4] o podłogę. Odgłos harmideru po całym piętrze skrada się i wdziera. W ten sposób chmyzek[5] mocno zadzierżysty usunąć się stara Havemeyera i przerwać raz wreszcie seans erotyczny.
— Omar! gałganie, uwziąłeś się chyba, by za