Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/353

Ta strona została przepisana.

żego powietrza, popatrzę na ludzi, tych nowych, tych przyszłych i na ich głowy wyżygam się chętnie.
— Przestań już bzduczeć[1], przekorny zrzędo! Znarowiony jesteś, a złego brzucha dostałeś[2] w dodatku, co, jak wiadomo, w jednem okamgnieniu każdy światopogląd, najcenniejszy nawet, obala i zmienia. Wyjdziemy razem.
— O to tylko chodzi, ty prekursorze wyfraczonych zbirów!
Ewarysta leży wciąż nieruchoma i w próżnię wziera, gdzie się poniewiera ostatnia chimera. Liczko nieco puchnie i bruśnieć[3] zaczyna. Natomiast w głowie robi się jej bystrzej[4].
Orgaz, we fraku na ramię rzuconym, byczy się[5] wytwornie, sztywny ukłon składa.
— Kiedy będzie wolno odwiedzić ciebie, moja ukochana?
— Kiedy pan zechce...

Wysuwa się nędznie, jak gad z oczerecia. Nieznośnego smerdę z sobą wyprowadza i nie zauważa dwóch tylko, ogromnych łez poweselnych, które łysnęły światełkiem zbójeckiem pod powiekami spoliczkowanej. Donna Ewarysta w sobie nadsłuchuje. Jest powołanie kobiecej dumy i sołtysowa rozbrzmie-

  1. Narzucać się.
  2. Zachorować na żołądek.
  3. Rumienić się.
  4. Jaśniej.
  5. Puszyć się.