wa fartaszka[1] na pomstę okrutną za zmarnowanie umiłowania, za zmizerowanie rozkoszy cudackiej, za przegadanie fajności całej i za łotrowskie sponiewieranie. Gdyby Dawidek pacambuł[2] już nawet nie zechciał, Orgaz chowierał[3] teraz musi zginąć. Camera obscura i Podrygałow i ślubny kobierzec... wszystkiego użyje, wszystkiem się posłuży... Taniec trzech uśmiechów wypadnie wspaniale! Udźwignie ciężar doskwiernej[4] mądrości, którą nabyła dzisiejszej nocy i z tym ołowiem na duszy, na sercu, pohasa sobie bez zaprzestania, aż do ołtarza, do ublubieńca, do samego zdechu[5]...
Havemeyer kota wypuszcza na schody. Omar się odwraca, pyszczek otwiera, dławi się i charcze.
— Połknąłem tyle po tobie niesmaku, mój miljarderze, że na wymioty ciągle mi się zbiera. Najbardziej niestrawne są dla mnie okazy dorobkiewiczów, tych legendarnych eksuliczników, skromnych pastuszków, gazet sprzedawaczy, sprytnych kuchcików czy pomywaczy uchodźczych okrętów. Gdy dzięki zdolnościom, raczej machinacjom, dochrapią się wreszcie w bankach depozytów, lub gdy liberję wdzieją państwową, nad każdym życia bujniejszym objawem, nad uskrzydloną jakąkolwiek myślą bez-