ty, ty narodowej plotki poczwaro, mafjo sprzysiężona do spędzania płodów, gmerków[1] trybunale do prześladowania myśli ukochanej:... Teraźniejszości! Tobie wszechmocna, twemu pojednaniu wielkich hołodrani[2] po lewej stronie i po stronie prawej na pożegnanie, z nudów i bez żartów wzgardę wypowiadam, a przez delegata czczości wypranej z wszelkiego kochania, przez Havemeyera, waszego fifaka[3] — szanownym panom wszystkim do pospołu policzek wymierzam!
Fuknął opryskliwie, pazurami wyciął Havemeyera w prawy policzek, wywrócił koziołka, poczem już dostojnie, żygając po schodach, zeszedł do ogrodu.
— Fiksum‑dyrdum cierpi[4] — rzekł kolekcjoner, krew ocierając jedwabnym fularem.
Pchnął okna na oścież, w fotel się wywalił swego gabinetu. Duwa[5] ciemno‑siwy, długoletni pieszczoch, najniezawodniejszy z listonoszów wszelkich,