bluszczoną, bo pustką stoi, bo nikt tam nie wchodzi, bo nikt kolebki w niej nie ustawił i nie wydźwignie z niej żadnej trumny.
Maszyną rebusem, nierozwiązanym, a konkursowym.
Kto natychmiast poda trafne rozwiązanie, temu zapewnię w utraconym raju pobyt wakacyjny, albo gdy woli wynajmę mu w czyśćcu, gdzie najzabawniej, mieszkanie stałe. A brzmi pytanie: Co to jest? Chodzi bez nóg i bez głowy i bez protezy i tułowia nie ma, choć niewiadomo, co lepiej potrafi: żyć czy umierać? Każdy rozwiązuje tę moją szaradę odpowiedzią chytrą: niby coś, niby nic. I moralizatorską dołącza uwagę: w tem bohaterstwo, by niczem nie być, a coś przedstawiać! Ja zaś wolałem zawsze me tchórzostwo, które w niezachwianem posiadaniu czegoś nic prezentuje bez akcentowania.
Jeszcze się nasuwa ostatnie stwierdzenie, nieodwołalnie ostatnie, ostatnie:
Maszyną jestem, która z bezmyślności stale roześmianej myśl stwarza szarą, bezzębną i żmudną.
Teraz już zupełnie o sobie nic nie wiem. Węch mam znarowiony przez tę kobietę i przez jej likiery.
O nocy dzisiejszej powiedzieć należy: juhasowanie[1] na szczytach rozkoszy.
Czy ja ją miałem, czy ona mię wzięła?... Licho
- ↑ Wypasanie owiec na halach.