ki. Ja nadsłuchuję, czy wynurzenie o Ewaryście jakie nie padnie.
— Na ślubnym kobiercu, podczas pantomimy przy tobie stanie i już nie odejdzie, jak długo sam zechcesz. Ale dziewicę poślubić może i uwieść z sobą w życie zmarszczone i nadszczerbione jedynie ten Orgaz, który jest czysty i rzeczywisty, Orgaz, który wierzy w istnienie Boga!
— W najbliższych dniach bankiet zaręczynowy wydam w barwach prerij. Chcę zapowiedzieć związek oficjalnie, by wkoło padł postrach na konkurentów ewentualnych. Mężczyźni wszyscy na tem przyjęciu muszą oślepnąć. W tym celu na oczy tych spozieraczów założę opaski gumowe, wlepne[1], by mojej rozkoszy nikt nie mógł zgwałcić spojrzeniem chwackiem.
— Przedtem jednak trzeba być kawalerem, przysposobionym do służby Boskiej, czyli Orgazem godnym ubóstwionej i kompanionem imprezy mojej. Orgaz wierzy w Boga, i Ewarysta i ja sam wierzę...
— No i cóż z tego? Pytania nie słyszę, pytania nie stawiasz a ściuchajdy[2] same na konserwy składasz w ugrzecznioną puszkę mej cierpliwości, gdzie same skwaszone kłębią się niesmaczki.
— Kongres się zbliża. Międzynarodowe, społeczne niesnaski wyzyskać muszę na rzecz propa-