Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/400

Ta strona została przepisana.

— Ogłupieć można w ślakwie[1] zatraconej. Pójdźmy ku miastu! Oświetlona droga!..
Niebo szaruży[2], hargusi[3] Tajo. Na uspy[4] weszli. Gibas[5] dąży przodem. Jednacz[6] zgnębiony kaczka się[7] za nim. Wschodowiec[8] biczuje. W trząskim[9] ile toną. Raz wraz kamyczki, stąpaniem strącone, kulają się w rzekę i zaczepiają fale pośnione. Pacuk[10] na but skoczył Havemeyera i jak oparzony strzelił do graźni[11].
— Wprost nie rozumiem. Odemnie wymagasz nadzwyczajności za Ewarystę, a jednocześnie bez żadnych skrupułów Podrygałowowi dajesz ją za żonę! Czemże jest ten chłystek?

Wstępuję pod górę, uliczką stromą. Niemiłosierny bruk starożytny. Ślizgota[12] dręczy. Kudłas[13], aferzysta z piekarni przydrożnej, zwąchał szopówkę[14], gna jak szalony tam i z powrotem, jazgoce

  1. Słota.
  2. Słoci.
  3. Szumi.
  4. Usypiska gór.
  5. Wiotki człowiek.
  6. Rozjemca.
  7. Chlupać, toczyć się, jak kaczka.
  8. Wschodni wiatr.
  9. Grząski.
  10. Szczur.
  11. Rozpadlina w skale.
  12. Ślizgawica.
  13. Pies kudłaty.
  14. Kuna kamionka.