pogrzebowy, po pół miljona złotych pesedów wyznaczył nagrodę zarówno Yetmeyer jak i gość jego z „Wesela Orgaza“. Trjumfatorowi najgłówniejszemu przesyła z Bufallo fabryka Curtissa honorowy patent na używanie tytułu szczytnego: „Latającego żółwia powietrznego“
Plemiona się cieszą z Pronunciamento sensacyjnego. Niektórzy parskają z radości, jak zebu. Na drogę wylegli, zatkali rowy. Milczą zagapieni w niebo i na ziemię. Szykowna policja wprost imponuje.
Poprzedza kondukt odprasowana, wypolerowana, z szamerowaniami, w białych rękawicach i w żółtych lakierach. Pieszo, grupkami albo w pojedynkę na dzielnych arabach, rzadziej na bicyklach stabeciałych nieco lub w staropanieńskich pudłach samochodów, przechorowanych i wielce niemrawych wskutek odległej młodości ekscesów. Stróże porządku są tak dokładni i tak wyczuleni, że wzdłuż szpaleru szwendając się[1] ciągle, zwężają damom lub rozszerzają wytrawne dekolty, stosownie do miary obowiązującej i ustawowej. Mężczyznom krawatki wciąż poprawiają lub zapychają na właściwe miejsce, a dzieciom pod nosem wilgoć wycierają służbową chustą czyli na koszt rządu.
Szklane południe, zaobłoczone gdzieniegdzie nieco. Potopa[2] światła i powietrzyca[3]. Tumany ku-