— Jestem apostata oraz nieznabóg[1]. Niedawno, od wczoraj. Zerwałem łączność z panem Yetmeyerem. Zbawca jest szanowny, ale zbytni cwaniak. Nie myślę żadnych reprezentacyjnych płacić rachunków. Nowe tęsknoty wymyśliłem sobie i chcę je spróbować. Skończyłem okres religjologji i tezę stawiam, że nie jest sztuką krzewić wyznania, lub bezwyznaniowych uczuć religijnych aferę wszczynać, lecz sztuką najwyższą jest bez religji myśl twórczą uchować. Pozatem wracam niebawem do kraju i nie mogę wiedzieć, w co mi tam każą zaraz z miejsca wierzyć. Nastanie na świecie wzorowy porządek i kosmos z kopyta w bieg dalszy wystrzeli, jeżeli na ziemi materjalną stroną naszego bytu oraz finansowej troski ciężary... powierzymy żydom. Z opinją moją zupełnie się zgadza mój drogi przyjaciel, obecny tutaj, Izydor Cymes z miasta Piotrkowa. Streszczam się w wyznaniu: na razie nie mam najmniejszej ochoty, by w coś uwierzyć, chyba w majątek własny nietykalny, który mnie nie bierze, którego właściwie dzięki temu nie mam.
Jęki rozpaczliwe i trwogi okrzyki zgłuszyły przemowę. Szalejący Lulu na Lallę płaczącą wpadł jak leopard i wypłazował babinę po grzbiecie. Ledwie wyrwano ze szponów Lula konającą Lallę.
Yetmeyer ponownie wszedł na mównicę.
— Chciałbym zakończyć moje rozważania. Ruch jest podstawą naszego życia.
- ↑ Ateusz.