tanio pofilozofować, zwłaszcza nad gratem jakimś zużytym, nad bezwartościowym łachmanem odwiecznym. Coraz mi trudniej otwierać usta... Życie, ach życie..., to życie czyste i samo w sobie... jest wirującem, huraganowem zrównaniem poziomów, wprost niezliczonych, wielumiljardowych, zróżniczkowanych w wielką nieskończoność, zrównaniem schodów nędzoty‑głupoty z kilkoma szczytami skał intelektu. Wielkie ciśnienie atmosferyczne wyniosłych rozumów tępotę nizin podnieca do ruchu, wywołuje burze, wiosnę daje, zimę... Życie... arcydzieło ruchu bez zmiany i zmian bez odruchu...
— A czem wobec tego śmierć nasza być może, śmierć, którą dokładnie już chyba rozumiesz, skoro ją czujesz?
— Niezwykłem zmądrzeniem tysiąca drobiazgów i ogłupieniem, prawie doszczętnem, wysokich walorów.
— Książe, jeśli łaska, jeszcze na dodatek i na pocieszenie: jakie przeznaczenie jest moje i twoje, każdej istoty?
— Być darmozjadem i w miarę pozwolić objadać siebie...
— Dzięki, szczodry panie. Będę teraz umiał z wiernymi gadać.
— Kong[1] z czterech wiatrów, najprawdziwszych, wschodnich! — drze się baletmistrz.
Omar wtulił mordkę w własne podogonie, by
- ↑ Cztery kamienie jednobarwne w mah‑jongg‘u