Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/504

Ta strona została przepisana.

ratlerka czarna, czternaście pudów suszonych śliwek, blaszana spluwaczka, udziec delfina, dwa puszki od pudru i dziesięć tomów stenografowanych mów Cziczerina).
Mimo to zderzenie z morskim obżartusem, krążowiec stalowy, wywróciwszy młynka, odzyskał rychło moralną postawę i nadal się spuszcza pomiędzy koralów reumatyczne palce, między zwoje płazów, które dygocą i krwawo dymią, jak wyrzucone podczas operacji żywe wnętrzności. Przedziera się siłą przez wodorosty i palmy podwodne, gąbczaste tunele, ślimacze pagody, miażdży tłuszczaki polipów liljowych, pruje włókniaki różowych jeżowców, płoszy rybki sine i kraby zielone, chciwe, durniutkie.
Wszystkie zakamarki żelaznego nurka, który przydomek „Bosiaka Czwartego“ w Yetmeyera flocie otrzymał na chrzcie, są rozjarzone elektrycznością. Duszno i zimno. Schłostana para ucieka od kotłów dudniących, dyszących i jak szkolny beksa wyciera kąty. rosząc je łzami. Junacka gromada zbawczych podróżników została zepchnięta do gabinetu pana admirała, który za życia białego cara piastował godność wicekomandora czarnomorskiej floty. Wybitny marynarz, przeszedłszy na służbę do właścicieli „Wyspy Zapomnienia“, zdołał zachować monarchiczną wiarę, jakkolwiek stryj jego, generał Fruzio, krasnoarmiejcom od lat przewodzi. Na tle politycznem nastąpił rozłam w wojskowej rodzinie. Admirał odrąbał nazwisko rodowe i od imienia swego własnego pseudonim przybrał, brzmiący hierarchicznie