Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/512

Ta strona została przepisana.

ambasador, któremu głowa, nadto obciążona alkoholu zbytkiem, opada na piersi.
— Zanim odejdziemy do wieży pancernej, skąd wyślemy pocisk ten beznadziejny, razem z pogrzebem ślub się odbędzie. Sprowadźcie popa! Panno Ewarysto i panie Igorze, proszę przystanąć tuż nad torpedą.
— Dostojny panie, kolekcjonerze, zmiłuj się nademną — żebrze kapitan. — Skąd ja wezmę popa? Zdechł starowina przed jakąś godziną wskutek gorąca i braku powietrza. Ja nie dumałem, że Igor gałubczyk w zastępstwie Orgaza dzisiaj się żeni.
— Na wszystko jest rada, moi panowie, nie bądźmy niezdary. Wolę ślub cywilny i zaraz go wezmę — z emfazą gada mistrz Podrygałow.
Pieczybieda saddhus na front się wysunął razem z papieżem i oświadcza dumnie:
— My już dokonamy czego potrzeba. Znamy wyśmienicie wszystkie formalności. Nie trzeba nic gadać, ani też robić. Nagryzmolimy kilka frazesów, podpiszą świadki, a jutro rano w urzędzie gminnym potwierdzą akt ślubny za lichą łapówkę. Panno Ewarysto, czy chcesz być żoną tego rozbijaki?
— Niechcę, lecz muszę.
— To już obojętne. Czy ślubujesz wierność?
— Czy nieodzowne?... bo nie ślubuję.
— I tak być może. A co Igor na to?
— Ja bo się nie bawię w delikatesy, przysięgi wierności i tym podobne. Po jakie licho? Zachciało się żony, więc biorę sobie, którą upatrzyłem. Co ona