Wzorzysty namiot. Wnętrze przyodziane w tureckie szale, chusty, makaty, które Gouzdrez nabył w Wiedniu za bezcen na wysprzedaży Starhembergowskich, prastarych pałaców.
Na straży namiotu, po strome lewej, drzewo Bo sterczy, ficus religiosa, olbrzym przysłany na uroczystość przez Syngalezów i Klinghów gromadę, zapamiętałych wyznawców Dancinga w Holenderskich Indjach. Pomiędzy listowiem a konarami osiadły obłoki pstrokatych motyli i muszek błyszczących. Jaszczurki tjitiaki[1] do szarych gałązek przylepiły ciałka celulojdowe, przez które widać krwawiące serduszka, rozdygotane, życiem upojone. Przy czubie samym wystrojonej budy, gdzie hrabiów Orgazów herbowa chwała powiewa dumnie, skrzydlate rybki[2] wirują i gonią latające żaby[3].
U stóp fikusa rozparł się kocioł mosiężnym rumieńcem wyszminkowany, dnem odwrócony. Tuż obok na karle Atotso czuwa, tym razem znowu stylowo przebrany za Torquemadę i złotym młotkiem weselne hejnały wybębnia taktownie.
W pośrodku wigwamu muzułmańskiego bieleje ołtarz zwykły, połowy. Na atłasowej różowej podusz-