nie już każde dziecko w najgorszej dziurze rozległego globu. Nikt w całej Hiszpanji nie wykazał jeszcze tak genjalnego, wyżlego węchu.
Woźny melduje redaktora Mizia z najpoczytniejszego pisma „Excelsior“. Siedem wydań dziennie z ilustracjami, olbrzymia płachta, nakład trzy miljony.
Mizio rumiany, niziutki, pękaty, lniane włosięta spomadowane, lakierki, monokl na grubej taśmie, układny, słodziutki i stale zdziwiony.
— Nadprokurator, mój szkolny kolega, skierować mię raczył do pana sędziego.
— Panie redaktorze, dałem komunikat, nic ponadto nie wiem.
— Właśnie dlatego pragnę mieć wywiad.
— Przed małą chwilą musiałem odmówić koledze pańskiemu, sympatycznemu i młodziutkiemu.
— To zwykły reporter. Nieodpowiedzialny. Ja „Excelsiora“ jestem podpora. Łamię nocny numer. Pan to rozumie. Funkcja jest taka, że sens można złamać. Nawet kosteczki temu lub owemu, jeżeli potrzeba, potrafię zgruchotać.
— Redaktor ostrzega, a ja karjerę zawdzięczam sobie: niezwykłym zdolnościom, wybitnej rodzinie i krystalicznym cechom charakteru.
— Bez naszej pomocy nic pan nie wskóra. Komunikat pański naprzykład jest mętny. Pytają znajomi, których mam mnóstwo, co to wszystko znaczy. Bujda na resorach. Doszło do tego, że sam przeczytałem od deski do deski. I przyznam z przy-
Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/538
Ta strona została przepisana.