Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/541

Ta strona została przepisana.

— Przepraszam sędzio, panu wolno twierdzić, że coś rozumie, czego naprzykład ja pojąć nie mogę. Lecz jak się przedstawia ten łotr i zbawca w tej samej osobie?
— Yetmeyer również obwinia siebie. Przepyszny okaz zdecydowanego, fanatycznego arcymanjaka. Swój światek własny, który zbadałem jak najdokładniej, chciał przeforsować i rozbudować na spółczesności. Rzekomo musiał ukarać spólnika za wiary odstępstwo. Gdy zapytałem, dlaczego skazał na straszne tortury przyjaciela swego, bez namysłu odparł: za brak wyrazu!
— Słuchać nie można tych obertasów pozbawionych sensu.
— Mogłem ja słuchać, chociaż jestem sędzią już niemal sławnym, więc redaktorowi nie mniej przystoi pokonać się nieco, zwłaszcza, że przybył po informacje. Przechodzę właśnie do najciekawszej i najpoufniejszej izdebki duszy, naskroś zagadkowej. Baletowy rycerz zaparł się istotnie swej wiary trzykrotnie, lecz deklarację ateistyczną złożył wobec świadków dopiero na chwilę przed samym zgonem, a więc po zamachu, który wobec tego, co Yetmeyer twierdzi, musiałby być skutkiem znacznie wcześniejszym od głównej przyczyny poważnie spóźnionej. Wynika z tego, że trudno zbawcę uznać za mordercę. W stosunku spólników nie znalazłem cienia życiowych różnic, intryg, podjazdów.
— A ideowych?