szącej przepych pozorów, druzgocącej żelazo‑betony praktycznych fundamentów, jest rządzą kosmiczną wtłoczoną między człowieka życie nieprzytomne a rozwidnioną śmierć jego.
Amorowi (fotosowi mojemu!) przyśniło się coś strasznego. Warczy i wzdycha. O Ewarysto niemoja!.. dogoniłem ciebie. Cienie nasze upadły na siebie. Obluszczają się pieszczotliwie, w szczeliny wpadają zabawowych nieporozumień, drapią się po jaśnie oświeconych murach zarobkowej karjery. Pochód płaskorzeźby w angielskim parku powszechności. Cienie tego, czego nigdy nie było, cienie tego, coby być mogło, a więc rozwiać się musi tuż przed wcieleniem. Światełka, płomyki, które zgasi pierwszy lepszy lampiarz, magistracki sługa, w obowiązującej godzinie.
Co też tu chciałem powiedzieć... Miłość jest... myślą, tak myślą, myślą przedewszystkiem i mimo wszystko. Myślą być musi. Z myśli wszelkie łakomstwo pochodzi, a więc i smak rajskich pocałunków.
Tylko myśl, ona jedna jedyna wypełnić może szczelnie tę przepaść zabójczą, jaka odgradza każdą pieszczotę od nieuchronnego jej powtórzenia. Tylko myśl zedrze z miłości szaty powszedniości i ponury konwencjonał konfesjonałem zastąpi zeznań nagich, rozochoconych, boskich, które są wschodem zachwytu po zachodzie rozkoszy.
A także, a jeszcze jest miłość najdoskonalszą o sobie pamięcią, bo żadnego „dzisiaj“ przez jutro pomnożyć, przez „wczoraj“ podzielić nie umie, jest
Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/550
Ta strona została przepisana.