Nadmieniać zbyteczne, że się wprost tu roi od proroków zacnych i wszelakich zbawców. Ongi piastowali godność dostawców wojennych, dziś optymizmów ulicznych wolny uprawiają handel. Katarynkową wszczęli propagandę, rzępoląc melodję: „źle nie jest zupełnie, wnet lepiej być musi“.
A piją, Mr. Havemeyer, jak oni piją! Już choćby dlatego, by módz sobie użyć, warto odwiedzić kontynent. Nieźle ciągną w Rosji, gdzie jednak sowiecki system ulepszonej antropofagji główną zaprząta uwagę. Żłopią natomiast niezrównanie w rozpłaszczonej Polsce. Dziesięć miljonów marek przepiłem w Warszawie. Ciekawy tam naród: gdy od alkoholu są na pół przytomni, konstruktywnych skłonności wyjawiają talent. Eksploatacja umysłowych dziwów do niejednej bonanza[1] może wśród Słowian drogę utorować. Po wystawieniu Orgaza następny dancing zamierzam w Paryżu Północy założyć.
Damn! Mam wrażenie często, że jestem idjotą, a w każdym razie nieraz pod taką postacią sam o sobie myślę. Jeżelibyś więc Pan, Mr. Havemeyer, zwłaszcza pod wrażeniem przewlekłego listu, na tego rodzaju wpaść miał przypuszczenie, proszę, by mu przypadkowo nie przyświecał Myszkin (Dostojewskiego bohater). Różne są style zamków napowietrznych, stąd też i architektura idjotyzmów różna. Nie chciałbym, byś z niezrozumieniem pyzatem odrzucał
- ↑ Kopalnia srebra czy miedzi.