nia rzeczywistości zawsze beznadziejny problem się zaczyna: idealistycznego na świat poglądu poufna premiera. Na ziemskiej powłoce powstaje zamek, a autor się poci, by go oprawić do jazdy w powietrze. Afera jest znaczna, by uruchomić wykute z głazów, martwe marzenie. Trzeba się mozolić, by z architektury nieprawdopodobieństw grozę wydobyć, czyli unicestwić poważny nastrój śmiertelnej struktury. Autor jest ostrożny, sam osiada w zamku a na świat wysyła delegata swego, który materjał do niemożliwości pośród ludu zbiera przybrawszy miano niby jałmużnika, niby bohatera. Z kąta w kąt się plącze wśród gędźb apostolskich, po uszy grzęźnie w piasku codzienności, nieprawdopodobieństw wagę wyolbrzymia, do gardła skacze wszelkim przeciwnościom, a zawsze zwinny i świegotliwy niby kanarek, co na ulicę ze złotej zbiegł klatki.
Zgrywa on swój żywot idealistyczny, nad wyraz ciekawy i wielce szanowny wyczekując klęski dosyć niecierpliwie. (Umieć posiać klęskę samemu sobie jest niepoślednią cnotą bohatera, która wymaga konstrukcji odmiennej, nieidealistycznej). Wraca więc po klęsce bohater-delegat do swego autora. Obaj na pamiątkę pozę przybierają na fotografji i na tem się kończy okres rozdwojenia czyli idealistycznej chytrości ideał. Bohater kona a autor żyje i jest burgrabią w samotni poglądu, wciąż oczekując motoru cudnego, któryby go uniósł wraz z kamiennym zamkiem a równocześnie zdołał porwać ziemię i zanieść do nieba.
Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/88
Ta strona została przepisana.