Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/91

Ta strona została przepisana.

właściwe miejsce i na czas wypuścić w rytmie nieskończonym.
Pozatem światek musi być zupełny, z florą grymaśną i łajdacką fauną, z własnym gwiazdozbiorem i z walutą własną, a także i z cieplarnią, gdzie dziwoplazmy wciąż kiśnie komórka, by po omacku na wszelki wypadek myślą się zapłodnić i nieoczekiwanie jak filip z konopi, coś oryginalnie człowieczego skrzesić. Ponadto jest problem, by ani w świecie, ani w własnym światku nie zechciał zamieszkać na stałe sam autor! On winien wciąż krążyć po peryferiach swojego tworu, w pasie neutralnym, przy rzeczywistości słupach figlarnych gzić się i ćwiczyć. Pomysł odżywiony nasieniem kosmicznem a zbudowany wbrew wszelkim poglądom, trzeba nieustannie smagać rzemieniem prawowitych chęci, by w biegu nie ustał lub też po drodze nie skręcił karku, jak pod tramwajem urwis uliczny. Trzeba poprostu podpędzać bąka. Na brzuchu lawin deszcz trzeba ognisty swych marzeń opuścić, by doliny gwarne również doznały rozkoszy ugłaskań, któremi twórca szczyty swoje drażni. Łez atropiną trzeba krwawe ślepia wiedźmy słonecznej zalewać niekiedy, by błękit w boru mógł odbyć przechadzkę i by atmosfera jasności potopem zalana doszczętnie radością bytu zadygotała wzdłuż osi istnienia. Śmierć ziemska autora na dolę konstrukcji kosmicznej ujemnie wcale nie wpływa. W przestworów zagłębiu wiruje