Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

kniach, prawda, Ojczulku? Mam ich sześć, wszystkie nowiutkie, wszystkie piękne i wszystko zrobione na moją miarę, dla mnie, a nie łaskawie ofiarowane mi po znoszeniu ich przez osobę wyższą i tęższą. Może pan nie zdaje sobie nawet sprawy, jaki to nadzwyczajny zwrot w całem życiu znajdy? Dostałam je od pana i jestem panu za nie bardzo, a bardzo wdzięczna. Piękna to rzecz otrzymywać wyższe wykształcenie, ale nic w porównaniu z upajającem uczuciem posiadania sześciu świeżutkich z igły sukien. Panna Pritchard, należąca do Komitetu Wizytatorek, wybrała je dla mnie, a nie pani Lippett. Bogu dzięki. Mam suknię wieczorową, różową tiulową na jedwabiu (jest mi w niej bardzo do twarzy), granatową wełnianą do kościoła, wizytową z pąsowego wualu ze wschodniem przybraniem (wyglądam w niej jak cyganka) i jeszcze jedną z cielistego kreponu, popielaty kostjum na ulicę i mundur na wykłady. Może nie byłaby to zbyt bogata wyprawa dla Julji Rutledge Pendletonówny, ale dla Agaty Abbott!...
Pewnie pomyśli pan w tej chwili, jaka ze mnie próżna, płytka, głupia istota i jaki to wyrzucony grosz kształcić dziewczynę!
Ale, Ojczulku, gdyby pana ubierano przez całe życie w kraciasty perkalik i barchan, potrafiłby pan zrozumieć moje uczucia obecne. Jeszcze gorszy okres zaczął się dla mnie po wstąpieniu do naszej szkoły średniej.
Nie był to już wprawdzie ani kraciasty perkal, ani kraciasty barchan, ale straszliwa „skrzynia dla ubogich“.
Skrzynia dla ubogich...
Nie może pan sobie wyobrazić, jaki mnie ogarniał strach na myśl o ukazaniu się w szkole w wyszarzanych, znoszonych ubraniach z tej skrzyni. Byłam z góry pewna, że wypadnie mi siedzieć w klasie przy pierwotnej posiadaczce mojej sukni i że zaczną