Czy jesteś łysy?
Ułożyłam sobie bardzo dokładnie, jak pan wygląda, drogi nieznany Opiekunie, i byłam bardzo zadowolona z mojego wyimaginowanego obrazu, dopóki nie dosięgłam czubka pańskiej głowy i tutaj... stanęłam bezradna. Nie mogę się zdecydować, czy dać panu siwe włosy, czarne czy szpakowate, czy może zupełnie pozbawić pana owłosienia.
Miałam gotowy pański portret, pozostaje wszakże nierozwiązane zagadnienie: czy przyozdobić pańską czaszkę włosami, czy nie?
Chciałby pan wiedzieć, jakiego koloru są pańskie oczy? Są szare, a brwi pańskie są nastroszone, jak strzecha na chałupie wiejskiej (w powieściach nazywają się — krzaczaste); usta pańskie stanowią wąską, prostą linijkę z tendencją opuszczania się kątów ku dołowi. Wiem już, wiem, poznałam pana. Ładny z pana raptus; staruszek z charakterkiem!...
(Dzwonek na nabożeństwo w kaplicy).
Wyrobiłam sobie nową, niezłomną zasadę; nigdy, nigdy nie uczyć się w nocy, chociażby Bóg wie ile czekało mnie nazajutrz rano piśmiennych repetycji. Zamiast uczenia się, czytam książki. Zwykłe, znane książki. Muszę to robić, bo mam przecież siedemnaście niewypełnionych lat za sobą. Nie uwierzyłby pan, jaką bezdenną przepaścią ignorancji jest mój mózg; teraz dopiero zaczynam sama zdawać sobie sprawę z jej głębi. Rzeczy, któremi większość dziewcząt, obdarzonych oodpowiednio dobranym składem rodziny, domu i księgozbioru, nasiąkła od kolebki, są dla mnie zupełnie obce. Nigdy o nich nie słyszałam. Naprzykład:
Nie czytałam nigdy „Dawida Copperfielda“, ani „Ivanhoe“, ani „Kopciuszka“, ani „Robinsona Crusoe“, i ani jednego wiersza Rudyarda Kiplinga. Nie