Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie nie gniewać. Muszę przecież kochać kogoś, a mam do wyboru tylko pana i panią Lippett, — no, to już wolę pana, Ojczulku, bo jej ani weź nie mogę kochać.






W przededniu strasznego dnia.

Drogi, kochany Ojczulku.
Szkoda, że nie może pan widzieć, jak się całe kolegjum obkuwa! Zapomniałyśmy, że istniało kiedyś coś takiego, jak wakacje. W ciągu ostatnich czterech dni wpakowałam sobie do mózgownicy pięćdziesiąt siedem słówek nieregularnych — mam nadzieję, że utrzymam je w niej aż do egzaminów.
Niektóre z dziewcząt sprzedają swoje podręczniki po ukończeniu kursu, ale ja postanowiłam zachować moje. Potem, jak już zdobędę dyplom, będę miała całe moje wykształcenie, ustawione na jednej półce w biljotece i, ile razy będzie mi potrzebny jaki szczegół, będę wiedziała, gdzie go szukać i znajdę na pewniaka. Uważam, że to daleko łatwiejszy sposób, niż usiłowanie utrzymania wszystkiego w głowie.
Julja Pendleton wpadła do mnie dzisiaj wieczorem z małą wizytką ceremonjalną i pozostała całą godzinę.
Weszła na temat rodziny i niepodobna było odciągnąć jej od niego. Chciała koniecznie wiedzieć, jak się nazywała moja matka z domu — jak się panu podoba ta impertynencja? pytać o rodowód matki istotę wychowaną w ochronie dla podrzutków?! Nie miałam odwagi powiedzieć, że nie wiem, bąknęłam więc pierwsze lepsze nazwisko, jakie przyszło mi do głowy. Było to akurat: Montgomery. Nie zadowolniło jej to jednak; chciała jeszcze wiedzieć, z jakich Montgomerych, czy z tych ze stanu Massachusets, czy z Wirginji?
Jej matka była z domu Rutherfordówna. Rodzina