Drogi O — O — P — D.
Uczę się prozy łacińskiej, uczyłam się jej, będę się jej uczyła, będę wciąż w trakcie uczenia się jej. Mój powtórny egzamin odbędzie się na siódmym wykładzie w przyszły wtorek. Muszę go zdać; jak nie — to pęknę ze złości. Może się więc pan wkrótce spodziewać wiadomości o mnie: albo że jestem cała, nienaruszona, szczęśliwa i wolna od warunkowych egzaminów, albo że pozostały tylko ze mnie szczątki.
Jak będzie już po wszystkiem, napiszę do pana przyzwoity list. Dzisiaj wieczorem mam niedającą się odłożyć konferencję z Ablativus Absolutus.
Pańska — w wyraźnym pośpiechu
Wielmożny pan Pająk-Smith.
Szanowny Panie. Nie odpowiada pan nigdy na moje pytania; nie okazuje pan najlżejszego zainteresowania moją osobą, ani tem, co robię. Jest pan prawdopodobnie najpotworniejszym ze wszystkich potwornych Opiekunów i jedynym powodem pańskiego zajmowania się mojem kształceniem nie jest bynajmniej dbanie o mnie, lecz wyłącznie poczucie obowiązku.
Nie wiem o panu absolutnie nic. Nie jest mi nawet wiadome pańskie nazwisko. Pisanie do Rzeczy wysusza najzupełniej źródło natchnienia. Jestem najmocniej przekonana, że pan rzuca moje listy do kosza, nie czytając ich wcale. Wobec tego będę pisała wyłącznie o wykładach.
Mój powtórny egzamin z łaciny i geometrji odbył się w zeszłym tygodniu. Zdałam oba i jestem wolna od wszelkich zawarunkowań.