Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

szych różowych pączków róż i, co stokroć milsze jeszcze, zawierającym bilecik z bardzo uprzejmem pozdrowieniem, napisanem zabawnem pochyłem pismem (zdradza ono silny charakter). Dzięki Ci, Ojczulku, dzięki panu, Opiekunie drogi, tysiączne dzięki. Pańskie kwiaty są pierwszemi, jakiemi obdarowano mnie w życiu. Choć się wstydzę, muszę napisać panu, jaki ze mnie jest dzieciuch. Po otworzeniu pudła i przeczytaniu liściku zaryłam się w poduszki i długo, długo płakałam z wielkiego szczęścia.
Teraz, kiedy wiem już, że pan czyta moje listy, postaram się uczynić je ciekawszemi, aby warto było chować je do tajemnej skrytki, zalakowane czerwoną pieczęcią — tylko, proszę, niech pan wyjmie ten jeden okropny i niech go pan spali. Cierpiałabym na myśl, że mógłby pan kiedykolwiek jeszcze go odczytać.
Dziękuję panu za uszczęśliwienie chorej, znudzonej, czującej się nieszczęśliwą, Nowicjuszki. Jest pan zapewnie otoczony liczną rodziną i przyjaciółmi i nie ma pan wcale pojęcia, co to znaczy czuć się samą na świecie. Ale ja mam pojęcie.
Do widzenia. Przyobiecuję panu nie być już nigdy potworną, bo wiem teraz, że pan jest prawdziwą, żyjącą istotą; przyrzekam też panu, że nie będę nigdy więcej nudziła go pytaniami.
Czy pan wciąż jeszcze nienawidzi dziewcząt?

Pańska na wieki
Aga.





8-a godzina, poniedziałek.

Drogi Pająku-Długonogi.
Mam nadzieję, że to nie pan jest owym Opiekunem, który usiadł na ropusze? Pękła — jak mi mówiono — z wielkim hukiem, musiał to więc być który z grubszych Opiekunów.