Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/051

Ta strona została uwierzytelniona.

z mężczyzną. I w dodatku, z niebyle jakim mężczyzną — z panem Jervisem Pendletonem, z rodziny Julji, mówiąc krótko, (właściwie długo, bo jest taki długi, jak pan), z jej wujem. Będąc w naszem miasteczku, w jakiejś sprawie wybrał się do kolegjum, aby odwiedzić siostrzenicę. Jest najmłodszym bratem jej matki, mimo to Julja wcale nie zna go zbyt blisko. Podobno, rzucił na nią okiem, kiedy była mała i zdecydował, że mu się nie podoba; od tego czasu nie zwracał na nią nigdy uwagi.
Bądź co bądź jednak przyjechał i został wprowadzony do saloniku, gdzie usiadł na fotelu, umieściwszy tradycjonalnie kapelusz i rękawiczki obok na dywanie. Trzebaż wypadku, że dnia tego Julja i Sallie miały siedem godzin wykładów, z których nie mogły w żaden sposób zwiać. Wpadła więc Julja do mojego pokoju, abym oprowadziła za nią wuja po naszej osadzie, a potem oddała go w jej ręce po ukończeniu siódmej godziny. Zgodziłam się, nie mogąc odmówić koleżance; bez wielkiego entuzjazmu jednak, bo nie lubię Pendletonów.
Okazało się wszelako, że ten Pendleton — to niewinne jagniątko. Jest normalnym, zwyczajnym człowiekiem, a nie Pendletonem. Świetnie spędziliśmy czas; odtąd tęsknię za posiadaniem wuja. Czy miałby pan coś przeciwko wzięciu na siebie roli mojego wuja? Zdaje mi się, że wuj jest czemś jeszcze lepszem, niż babka.
Pan Pendleton przypomina mi trochę pana, Ojczulku, oczywiście, jakim pan był przed dwudziestu laty. Widzi pan, że doskonale znam pana, pomimo, że nigdy pana nie widziałam.
Jest wysoki i szczupły ze smagławą twarzą, napozór surową, roświetloną wszakże przez zabawny, ukryty uśmiech, który, choć nigdy nie przebija się całkiem nazewnątrz, czai się jednak w kącikach ust. Ma też dziwny sposób przemawiania do człowieka, tak, że