Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.


15-y września.

Drogi, kochany Papuńciu.
Ważyłam się wczoraj na wadze do mąki w głównym śpichrzu. Przybyło mi dziewięć funtów! Polecam panu Wierzbinki jako źródło zdrowodajne.

Pańska na wieki
Aga.






25-y września.

Drogi Tatuńciu-Pająku.
Mam zaszczyt przedstawić się panu: Drugokursistka. Przyjechałam w zeszły piątek, rozstawszy się ze smutkiem z folwarkiem, rada jednak, że wracam do kolegjum. Bezwzględnie miłe to uczucie powracać do czegoś bliskiego. Zaczynam się czuć w kolegjum, jak u siebie, dorosłą do sytuacji; mogę nawet powiedzieć, że zaczynam czuć się na świecie, jak u siebie, jak gdybym naprawdę do niego należała, a nie wślizgnęła się jedynie fuksem.
Nie sądzę, aby pan choć w części był w stanie zrozumieć, co próbuję powiedzieć. Osoba tak ważna że aż może być Opiekunem, nie jest w stanie ocenić uczuć osoby tak małoważnej, jak podrzutek.
A teraz, Tatuńciu, nastaw uszu. Jak ci się zdaje, z kim mieszkam? Ni mniej, ni więcej, tylko z Sallie McBride i... z Julją Rutledge Pendletonówną!... Słowo honoru, nie kłamię. Mamy wspólny gabinet i trzy małe sypialki.
Sallie i ja postanowiłyśmy na wiosnę, że chciałybyśmy mieszkać razem; Julja znów powiedziała sobie, że nie rozstanie się z Sallie. — Dlaczego? — nie wiem, bo nie są ani trochę do siebie podobne. Ale Pendletonowie zbyt wiele mają w sobie wrodzonego konserwatyzmu i wrogości dla wszelkiego nowatorstwa (piękne wyrażenie — prawda?), aby wprowa-