strony? Bardzo chętnie pojechałabym do niej. Nie byłam nigdy w życiu w prywatnym domu, zwyjątkiem Wierzbinek, ale państwo Semplowie są dorośli i starzy i dlatego się nie liczą. Państwo McBridowie mają mnóstwo dzieci (co najmniej dwoje czy troje); pozatem jest tam ojciec, matka, babka i kot angorski. Co się nazywa, najkompletniejsza rodzina! Zapakowanie kufra i wyjazd milsze jest oczywiście, niż pozostanie. Ogromnie podnieca mnie sama ta myśl.
Siódmy wykład. Muszę biec do auli. Mam brać udział w przedstawieniu teatralnem. Książę w wieży w aksamitnym płaszczu i ze złotemi lokami! Cudowny pomysł.
Chce pan wiedzieć, jak wyglądam? Posyłam panu fotografje nas wszystkich trzech; zdjęcie to zrobiła Leonora Fenton.
Jasnowłosa, śmiejąca się — to Sallie; wysoka, z noskiem zadartym do góry — to Julja, a mała, z włosami opadającemi jej na twarz — to Aga. W rzeczywistości jest ładniejsza, niż na tej podobiznie, słońce świeciło jej wprost w oczy.
Najdroższy Tatuńciu-Ojczulku.
Chciałam napisać do pana wcześniej i podziękować panu za pański dar gwiazdkowy, ale życie w domu państwa McBridów jest tak absorbujące, że nie byłam w stanie znaleźć dwóch z rzędu minut wolnych, które mogłabym poświęcić na list.
Kupiłam sobie nową suknię — nie dlatego, żeby mi była potrzebna, ale, że mi się podobała. Mój dar