Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/074

Ta strona została uwierzytelniona.

na pieczone kurczęta i wafle). Znalazłyśmy tam nasze trzy lisy, zapijające najspokojniej mleko i przegryzające je biszkoptami. Ani przypuszczały, że zapędzimy się tak daleko; były przekonane, że utkniemy przy oknie stodoły.
Obie strony dowodzą, że wygrały. Ja jestem zdania, że my; a pan jak myśli? Bo przecież schwytałyśmy lisy, zanim powróciły do domu. Tak, czy owak, wszystkie dziewiętnaście opadłyśmy kuchnię, jak szarańcza, domagając się miodu. Nie było go dość, aby obdzielić wszystkich, ale pani Kryształowo-Zdrojowa (tak ją przezwałyśmy; na prawdę nazywa się pani Johnson), przyniosła słój świeżo usmażonej galarety truskawkowej, dzban syropu klonowego i trzy bochny czarnego chleba.
Wróciłyśmy do kolegjum dopiero o pół do siódmej — spóźnione o pół godziny na obiad — i wpadłyśmy wprost do jadalni, nie przebierając się, z niezrównanemi apetytami. Oczywiście, wobec wyglądu naszego obuwia, stanowiącego aż nadto wystarczającą wymówkę, udało nam się wykręcić od wieczornej kaplicy.
Ale, ale, nic panu nie pisałam o egzaminach. Zdałam wszystkie śpiewająco. Znam już teraz sekret i nigdy się już nie zetnę. Nie dostanę jednak cum eximia z powodu tej przeklętej łaciny i geometrji na pierwszym kursie. Kpię sobie z tego. Mniejsza o wszystko, byleby było zadowolenie. (To cytata. Czytam teraz klasyków).
A propos klasyków, przypomina mi się coś. Czy wpadł panu kiedy w ręce „Hamlet“? Jeśli nie, niech go pan przeczyta koniecznie. Mówię panu — pierwsza klasa! Przez całe życie słyszałam o Szekspirze, ale nie miałam pojęcia, że naprawdę tak dobrze pisał. Podejrzewałam zawsze, że dużo jest przesady w tem, co o nim mówią.
Mam świetną zabawę, którą wymyśliłam sobie dawno już, odkąd wzięłam się porządnie do czytania.