że musi być kochanym, dobrym staruszkiem, zacną, poczciwą duszą, skoro pan przejmuje się do tego stopnia podobnem głupstwem, jak sprawa mojego kapelusza. Powinna byłam też zwrócić panu czek w sposób o wiele uprzejmiejszy.
W każdym jednak razie musiałam go zwrócić. Jestem przecież w innem położeniu, niż reszta dziewcząt. Mogą one przyjmować prezenty od ludzi, zupełnie się tem nie krępując. Mają ojców, braci, wujów i ciotki, ja zaś, nie mam żadnych krewnych, ani jednego człowieka, do którego mogłabym z prawa należeć, nikogo, z kim mogłyby mnie łączyć naturalne stosunki. Przyjemność sprawia mi wmawianie sobie, że pan jest kimś bardzo mi bliskim; lubuję się tą myślą, wiem jednak rozumie się, że tak nie jest. Jestem sama w wielkim świecie, sama jedna staję do walki o istnienie i dech mi trochę zapiera, kiedy pomyślę o tem. Prędko też odrzucam precz takie myśli i w dalszym ciągu usiłuję oszukiwać samą siebie.
Ale widzi pan sam, Ojczulku drogi, że nie mogę przyjmować od pana więcej pieniędzy po nad to, co muszę z konieczności, bo przecież przyjdzie dzień, kiedy będę chciała zwrócić panu wszystko, co pan na mnie wyłożył, a chociażbym nawet stała się największą autorką, jaką zamierzam się stać, nie będę w stanie spłacić tak olbrzymiego długu.
Chciałabym mieć piękne kapelusze i suknie, nie mogę jednak hipotekować dla nich mojej przyszłości.
Wybaczy mi pan moją niegrzeczność, prawda, Ojczulku? Fatalny mam zwyczaj pisania pod wpływem pierwszego porywu, w tym samym momencie kiedy przyjdzie mi coś do głowy i wrzucania listu do skrzynki bez możności wyjęcia go z powrotem. Chociaż jednak wydać się panu mogę czasem bezmyślną i niewdzięczną, proszę mi wierzyć, że to tylko pozór. W głębi serca żywię dla pana zawsze gorącą wdzię-
Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.