Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

nie potrafiłaby wymyśleć lepszego), najwyższa i najszczuplejsza z dziewcząt, była żoną Julji i miała na głowie śmieszny, zielony, przekrzywiony na bakier, czepek. Niepowstrzymywane wybuchy śmiechu towarzyszyły im na całej drodze. Julja odegrała wybornie swoją rolę. Nie mogłabym sobie wyobrazić, aby córa rodu Pendletonów była w stanie zdobyć się na tyle szczerego humoru. Niech mi wybaczy „panicz Jerry“; nie uważam go zresztą za prawdziwego Pendletona, zupełnie tak samo, jak nie mogę uważać pana, Ojczulku, za prawdziwego Opiekuna.
Sally i ja nie należałyśmy do pochodu, ponieważ brałyśmy udział w popisach. No i cóż? jak się panu zdaje? — Obie wzięłyśmy nagrody! W paru numerach przynajmniej. Próbowałyśmy wziąć szerokie przeszkody, ale nie udało nam się, ale za to Sallie wzięła nagrodę za skok przez trapez (siedem stóp i trzy cale) a ja — za bieg na odległość (pięćdziesiąt jardów w osiem sekund).
Porządnie się zmachałam, ale za to uciechy było coniemiara. Cały nasz kurs powiewał balonami, oklaskiwał i wrzeszczał:
— Jak tam Aga?
— Doskonale.
— Kto doskonale?
— Aga Abbott!
Tak wygląda prawdziwa sława, Ojczulku! Po wyścigu pokłusowałam do namiotu, gdzie mocno natarto mi całe ciało, a zwłaszcza nogi, spirytusem i dano mi pół cytryny do wyssania. Widzi pan więc, że jesteśmy skończonemi zawodowczyniami. Piękna to rzecz wziąć nagrodę w wyścigu w charakterze przedstawicielki całego kursu, bo kurs, który wygrywa w największej liczbie popisów, otrzymuje puhar zwycięstwa na dany rok.
W tym roku dostał się Senjorkom, których przedstawicielki wzięły nagrody aż w siedmiu popisach.