Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.

żyli w ciągłym niepokoju i rozgorączkowaniu, dopóki nie przyjedzie, a jeżeli nie pośpieszy się, gotowa pani Semplowa zacząć na nowo szorowanie od początku.
Andrzej czeka już na dole z wózkiem. Powożę sama, ale gdyby pan widział starego bułanka, byłby pan najzupełniej spokojny o całość mojej osoby,

Trzymając dłoń na sercu, żegnam pana,
Aga.

P. S. Prawda, jakie to ładne zakończenie? Ściągnęłam je z listu Stevensona.






Sobota.

Jeszcze jedno dzień dobry! Nie zdążyłam zakopertować (mój wynalazek!) tego listu wczoraj przed przyjściem listonosza, dodam więc jeszcze kilka słów. Mamy raz dziennie pocztę w południe. Wiejska poczta jest błogosławieństwem dla ludności folwarcznej. Nasz listonosz nietylko roznosi listy, ale załatwia dla nas w mieście drobne sprawunki po pięć centów od sztuki. Wczoraj przyniósł mi sznurowadło, słoik maści (spaliłam sobie skórę na nosie, zanim zdążyłam kupić nowy kapelusz), niebieską krawatkę na szyję i buteleczkę czernidła. Za wszystko razem wziął tylko dziesięć centów. Zrobiłam doskonały interes dzięki tak licznym zamówieniom naraz.
Opowiada nam też, co się dzieje na wielkim świecie. Kilku farmerów prenumeruje gazety, odczytuje je więc nasz listonosz podczas drogi, a potem opowiada zawarte w nich nowiny tym, którzy nie otrzymują pism. Wobec tego, w razie gdyby wybuchła wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Ameryką, albo gdyby prezydent został zamordowany, albo gdyby pan Rockfeller zapisał milion dolarów na Dom Wychowawczy imienia Johna Griera, — nie ma pan potrzeby zawiadamiania mnie o tem. Dowiem się napewno od listonosza.