Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Spędziłam czas bardzo interesująco — i bardzo pouczająco — ale.... jakże jestem rada, że nie jestem członkiem podobnej rodziny! Już doprawdy wolałabym wybrać za tło mojego istnienia Ochronę. Bez względu na wszystkie ujemne strony mojego wychowania, nie było w niem przynajmniej gonienia za pretensjonalnemi pozorami. Wiem teraz, co znaczy francuskie wyrażenie: esclavage des choses — niewola rzeczy.
Materjalna atmosfera rodzinnego domu Julji jest przytłaczająca; po raz pierwszy odetchnęłam swobodniej, znalazłszy się w pociągu na drodze powrotnej. Całe umeblowanie rzeźbione, wyściełane, wspaniałe. Ludzie, z którymi się stykałam, wszyscy pięknie postrojeni, mówiący przyciszonym głosem i doskonale wychowani, ale, wierz mi, Ojczulku, od chwili przybycia, do chwili odjazdu nie słyszałam ani jednego, rozumnego zdania. Mam wrażenie, że nigdy myśl żadna nie przestąpiła frontowego progu ich domu.
Pani Pendletonowa ma głowę wyłącznie zaprzątniętą klejnotami, krawcami, szwaczkami, modniarkami i obowiązkami towarzyskiemi. Wydaje się zupełne odmiennym niż pani McBridowa rodzajem matki. Jeżeli kiedykolwiek wyjdę za mąż i będę miała dzieci, postaram się możliwie urobić je na wzór i podobieństwo McBridowych. Za żadne skarby świata nie pozwoliłabym żadnemu z dzieci moich stać się Pendletonem. A może to niegrzecznie krytykować ludzi, z których gościnności się korzystało? Jeżeli tak jest, proszę mi wybaczyć. Mówię to wszystko przecież panu wyłącznie, w zaufaniu.
Raz jeden tylko widziałam „panicza Jerry“, kiedy przyszedł z poobiednią wizytą; nie miałam jednak wtedy okazji pomówienia z nim sam na sam. Po miłych kilku tygodniach, jakie spędziliśmy razem ubiegłego lata, było to dla mnie pewnem rozczarowaniem. Coś mi się wydaje, że niebardzo lubi swoich