Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

krewnych; faktem jest, że odpłacają mu oni tem samem. Matka Julji twierdzi, że jest niezrównoważony. Jest socjalistą, ale, na szczęście, nie zapuszcza długich włosów i nie nosi czerwonych krawatów. Pani Pendletonowa nie może pojąć, zkąd się do niego wzięły jego dziwaczne idee. Cała rodzina jest już od szeregu pokoleń taka bogobojna! On, natomiast, wyrzuca pieniądze na najrozmaitsze cudackie pomysły reform, zamiast wydawać je na rozsądne rzeczy, jak yachty, samochody i konie wyścigowe. Kupuje jednak cukierki. Przysłał każdej z nas, Julji i mnie, duże pudło na gwiazdkę.
Wie pan, myślę, że i ja także zostanę socjalistką. Czy miałby pan coś przeciw temu, Ojczulku? Socjaliści to zupełnie co innego, niż anarchiści; nie trudnią się wysadzaniem ludzi w powietrze. Właściwie jestem z przyrodzenia socjalistką — jako dziecko proletarjatu. Nie jestem jednak jeszcze zdecydowana, do jakiej partji się zapiszę. Rozpatrzę się w tej sprawie przez niedzielę i wyłuszczę panu moje zasady w następnym liście.
Zwiedziłam mnóstwo teatrów, hoteli i pięknych domów. W głowie mi się mąci od onyksów, złoceń, mozajkowych posadzek i palm. Jestem upojona jeszcze tem wszystkiem, ale cieszę się, że wróciłam znów do kolegjum i do moich książek — czuję, że jestem z krwi i kości studentką; uważam atmosferę ciszy akademickiej za bardziej orzeźwiającą, niż zgiełk nowojorski. Życie w kolegjum jest bardzo miłe; książki i nauka i regularne uczęszczanie na wykłady dają nowy wciąż pokarm umysłowi, a kiedy praca mózgowa znuży, jest boisko i ćwiczenia na wolnem powietrzu i pełno dusz pokrewnych, interesujących się temi samemi, co ja, sprawami. Czasem schodzą nam całe wieczory na gadaniu, gadaniu i gadaniu bez końca, a potem idzie się spać z podniosłem uczuciem, że rozstrzygnęło się jakieś wielce doniosłe i głębo-