żeli po upływie dwóch tygodni. Jak widzi pan, jestem u państwa McBridów i to już od pięciu dni.
Lasy są piękne, całe letnisko jest cudowne, pogoda jest rozkoszna, wszyscy McBridowie są słodcy; cały świat jest czarujący. Jestem bardzo szczęśliwa!
O, Jimmy woła mnie na łódkę! Żegnam pana, przykro mi, że byłam nieposłuszna, ale dlaczego pan trwa tak uparcie w nieużyczaniu mi zdziebka zabawy?
Za pracę w ciągu całego lata zasługuję chyba na dwa tygodnie wakacji? Jest pan starym, nieznośnym zrzędą.
A jednak — kocham pana zawsze, Ojczulku, pomimo wszystkich wad pańskich,
Drogi Ojczulku-Długonóżku.
Jestem z powrotem w kolegjum, jako Senjorka i — redaktorka naszego Miesięcznika! Nie wydaje się możliwem — prawda? — aby taka uczona osoba była przed czterema jeszcze laty pupilką Domu Wychowawczego? Suniemy szybko w górę w Ameryce!
Niech pan sobie wyobrazi: liścik od „panicza Jerry“, zaadresowany do Wierzbinek i przesłany mi tutaj. Bardzo mu przykro, że nie będzie mógł tam być tej jesieni, ale przyjął zaproszenie na wycieczkę yachtem z kilkoma przyjaciółmi. Ma nadzieję, że przyjemnie spędzam lato i że rada jestem z pobytu na wsi.
Pisze to wszystko, a ja tymczasem wiem doskonale, że mój pobyt u państwa McBridów nie był dla niego tajemnicą. Dowiedział się o tem od Julji! Mo-