Kto wie jednak, czy redaktor nie ma racji. Widocznie dwa tygodnie nie wystarczyły za wystudjowanie obyczajów i manjer wielkoświatowych.
Zabrałam z sobą rękopis wczoraj, idąc na przechadzkę i, stanąwszy przed gazownią, poprosiłam inżyniera o użyczenie mi na chwilę swojego paleniska. Otworzył mi uprzejmie drzwi, a ja własnemi rękami wrzuciłam poronione dzieło moje do pieca. Doznałam takiego zupełnie uczucia, jak gdybym spaliła własne moje dziecko.
Położyłam się potem spać w stanie ostatecznego zgnębienia; myślałam o tem, że nigdy do niczego nie dojdę i że pan wyrzucił pieniądze w błoto.
Tymczasem, niech pan sobie wyobrazi — obudziłam się dzisiaj z nowym wspaniałym tematem. Przez cały dzień obmyślałam charakterystykę osób, działających i czułam się rajsko szczęśliwą. Nikt mi chyba nie zarzuci, że jestem pesymistką!
Gdybym miała męża i dwanaścioro dzieci i gdyby wszystkich ich pochłonęła ziemia podczas jakiegoś kataklizmu, wstałabym nazajutrz uśmiechnięta i zaczęłabym oglądać się za nową rodziną.
Pająkowaty-Długonogi Ojczulku.
Przezabawny śnił mi się tej nocy sen. Śniłam, że wchodzę do księgarni i że subjekt podaje mi nową książkę, noszącą tytuł: „Życie i listy Agi Abbott“. Widziałam ją zupełnie wyraźnie: oprawa z czerwonego płótna z wizerunkiem Domu Wychowawczego na okładce oraz moją podobizną na karcie tytułowej i napisem u dołu: „Szczerze panu oddana Aga Abbott“. W chwili wszakże, kiedy otwierałam ostat-