Niech pan zgadnie, Ojczulku, czem jestem zajęta ostatnio? Napewno pomyśli pan, że jestem niepoprawna. — Piszę książkę. Zaczęłam pisać przed trzema tygodniami i pochłaniam ją ogromnemi porcjami. Odkryłam nareszcie sekret. „Panicz Jerry“ i ów redaktor mieli rację — najniechybniej trafia się do duszy czytelnika, pisząc o tem, co się zna dobrze. Proszę zgadnąć, gdzie odbywa się akcja? W domu Wychowawczym. Książka jest dobra, Ojczulku! Widzę naprawdę, że jest dobra. Tematem jej są drobne, zwykłe wydarzenia codzienne. Jestem teraz realistką. Pożegnałam się na razie z romantyzmem; może kiedyś, w przyszłości, powrócę do niego, jak rozpocznę moje własne życie, pełne przygód niezwykłych.
Ta nowa książka musi być skończona i wydrukowana! Przekona się pan, że będzie. Jeśli się czegoś bardzo gorąco pragnie, nie ustając w usiłowaniach osiągnięcia upragnionego celu, osiąga się go w końcu. Przez całe cztery lata pragnęłam i usiłowałam dostać list od pana — i jeszcze nie dałam za wygranę.
Dobranoc, Ojczyku ojczysty!
(„Ojczyku ojczysty!“ — podoba się panu taka aliteracja? Prawda, że ładnie brzmi?).
P. S. Zapomniałam opowiedzieć panu o nowinach folwarcznych. Niestety, są bardzo smutne. Niech pan nie czyta tego przypisku, jeśli nie chce pan narazić na szwank swojej wrażliwości.
Biedny stary bułanek zdechł. Tak osłabł, że nie mógł już żuć i musiano go zastrzelić.
Dziewięcioro kurcząt udusiła łasica czy kuna, a może po prostu szczur.
Jedna z kur zachorowała; musieliśmy sprowadzić do niej weterynarza z Bonnyrigg. Andrzej czu-