Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

z nich na dobre. Ona śmiała się dawniej, kiedy zdarzyło mu się wleźć w błoto lub rozsypać popiół na podłogę, a teraz — o, gdyby pan mógł słyszeć, jak go za to beszta! Nie przypieka też już sobie grzywki na czole. On znów, który z taką gotowością wyręczał ją w trzepaniu dywanów i przy znoszeniu naręczy drzewa do kuchni, pomrukuje teraz ze złością, jak go o to prosi. Jego krawaty stały się też jakieś bezbarwne — czarne lub bronzowe, gdy dawniej płonęły szkarłatem i purpurą. Postanowiłam nie wyjść nigdy za mąż. Małżeństwo musi być widocznie jakimś czynnikiem odbarwiającym.
Nie mam żadnych nowin do zakomunikowania panu o życiu na folwarku. Wszystkie zwierzęta mają się doskonale. Świnie nieprawdopodobnie się utuczyły, krowy mają zadowolone miny, a kury składają jajka i wysiadują je jak należy. Interesuje się pan drobiem? Jeżeli tak, pozwolę sobie polecić panu nieocenione małe dziełko „200 jajek rocznie z każdej kury“. Mam zamiar urządzić na przyszłą wiosnę wylęgarnię i hodować kurczęta. Widzi pan, że osiadam w Wierzbinkach na stałe. Postanowiłam pozostać tutaj, dopóki nie napiszę 114 powieści, jak matka Antoniego Trollopa. Będę mogła wówczas powiedzieć sobie, że spełniłam zadanie moje w życiu i że mogę spocząć na laurach, to znaczy — podróżować.
Pan James McBride spędził u nas zeszłą niedzielę. Mieliśmy na obiad pieczone kurczęta i mrożony krem; i jedno i drugie znalazło jego uznanie. Ogromnie byłam rada, że go widzę; przypomniał mi na chwilę, że istnieje po za Wierzbinkami szeroki świat. Biedny Jimmie udręczony jest swojemi akcjami. Nie może nikomu ich wtrynić, mimo, że zachwala je jaknajgoręcej. Tutejszy Bank Farmerów nie chciał mieć z niemi nic do czynienia, mimo, że dają sześć, a czasem siedem od sta rocznie. Myślę, że Jimmy zrobiłby