Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczach jest dużym dzieciakiem i potrzebna mu jest troskliwa opieka — nigdy nie pamięta o wkładaniu kaloszy podczas deszczu. I on i ja znajdujemy upodobanie w tych samych rzeczach; i on i ja uważamy, że świat pełen jest rozkoszy; i mnie i jego bawi to samo — okropne musi być, jeśli dwoje ludzi ma zasadniczo odmienne poczucie humoru. Myślę, że nic nie jest w stanie przerzucić mostu przez taką otchłań!
A przytem taki jest... Nie, nie potrafię tego ująć w słowa. Jest właśnie osobą, a ja tęsknię za nim, brak mi go, brak niewypowiedzianie. Całe życie wydaje mi się bez niego pustką, wszystko na świecie razi mnie, rani i boli. Nienawidzę światła księżyca dla tego właśnie, że jest takie piękne, a jego niema, aby się zachwycał niem wraz ze mną. Ale może i pan kochał kiedyś w życiu? w takim razie rozumie mnie pan. Jeśli pan kochał, nie mam potrzeby tłomaczyć panu; jeśli nie — nie mogę wytłomaczyć.
Tak właśnie wyglądają moje uczucia dla niego, a jednak nie zgodziłam się zostać jego żoną.
Nie powiedziałam mu dla czego. Nie mogłam mówić. Milczałam i czułam się tak strasznie nieszczęśliwą! Nie znalazłam nic do powiedzenia. A on odjechał, wyobrażając sobie, że chcę wyjść za mąż za Jimmie McBrida. Ani mi się to śni; nie przyszłoby mi wcale na myśl, że można wyjść za mąż za Jimmie; nie uważam go za dostatecznie dojrzałego. Najgorsze, że pomiędzy mną, a paniczem Jerry fatalne zaszło z tego powodu nieporozumienie i oboje głęboko zraniliśmy wzajem nasze uczucia. Bo, rozumie pan, odmówiłam mu nie dla tego, że go nie kocham, ale, że go kocham tak bardzo. Bałam się, że w przyszłości może pożałować nieopatrznego kroku — a tego nie potrafiłabym przeżyć! Zdawało mi się, że osoba tak zupełnie pozbawiona przodków, jak ja, nie ma prawa wejść do takiej rodziny, jak jego. Nie mówiłam