Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

miłowania do pracy, owych zalet niezbędnych i rzeczywistych, za pomocą których mogłaby była podbić i trwale przywiązać do siebie męża. Podczas gdy dnie całe trawiła na czytaniu romansów, La Fontaine szukał rozrywek poza domem, lub marzył o utworach swoich ulubionych poetów. Na majątku młodego stadła zaciężyły długi; ojciec La Fontaine’a zostawił po swojej śmierci interesa powikłane: nowe pożyczki, zaciągnięte dla zaspokojenia dawnych, stały się źródłem uciążliwych kłopotów, tak, że łatwo pojąć jakim sposobem poeta, nienawykły do oszczędności i nieumiejący dać sobie rady w życiu praktycznem, przejadł, jak sam powiada, kapitał wraz z procentami, tak dalece, że po upływie lat kilku nie miał ani procentów, ani kapitału.
W sprawowaniu urzędu nadzorcy wód i lasów, La Fontaine prawdopodobnie niewiele zadawał sobie trudu. Czynność jego ograniczała się bezwątpienia na długich przechadzkach i marzeniach w cieniu lasów lub nad brzegami szemrzących strumieni. Mamy prawo tak mniemać, gdyż wiadomo że doszedłszy późnej starości, La Fontaine jeszcze nie rozumiał wyrazów technicznych, zwykle używanych w leśnictwie. Natomiast coraz pilniej zajmował się poezyą; pisał z początku wierszyki okolicznościowe, które zyskiwały sławę w Château-Thierry, i wreszcie odważył się na komedyę: w braku pomysłu oryginalnego wziął treść z Terencyusza; zmienił nazwiska osób działających, i w tłumaczeniu odstąpił w niektórych miejscach od oryginału. Jednakże nie kusił się nawet o wystawienie swego dzieła; ogłosił je tylko drukiem, i za pomocą tej komedyi, miernej lecz dość gładkim wierszem napisanej, postawił pierwszy krok na drodze sławy. Zaczynał wówczas trzydziesty trzeci rok życia.
Wkrótce potem krewny La Fontaine’a, J. Jannart, radca królewski, przedstawił go Fouquet’owi. Nadintendent był rzeczywiście mecenasem literatury: lubił poetów i hojnie ich wynagradzał. Wśród królewskiego przepychu jakim się otaczał, ludzie tacy jak Molière, Racine, La Fon-