Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

taine, byli nie dodatkiem podrzędnym, lecz pożądaną i wysoko cenioną ozdobą towarzystwa. Fouquet mianował La Fontaine’a swoim poetą nadwornym z płacą tysiąca liwrów. Wtedy to rozbudził się umysł i serce, a z niemi i drzemiący dotąd geniusz przyszłego następcy Ezopa. Natchnęła go najprzód wdzięczność: Sen w Vaux nie był tylko apoteozą Fouquet’a, lecz pierwszym objawem rzeczywistej zdolności poetyckiej La Fontaine’a; przecudna Elegia do nimf w Vaux, napisana po uwięzieniu nadintendenta, postawiła autora w rzędzie najcelniejszych mistrzów. La Fontaine był dotychczas tylko miłym i zręcznym wierszopisem: dopiero boleść po utracie opiekuna i przyjaciela podniosła go na wyżyny prawdziwej poezyi, i wspomniana elegia zawsze liczyć się będzie do arcydzieł literatury francuzkiej. Żal jego nie był powierzchownym ani krótkotrwałym: w kilka lat potem, przejeżdżając przez Amboise, zapragnął zobaczyć pokój, który był pierwszem więzieniem Fouquet’a; nie otrzymawszy pozwolenia wejścia, zatrzymał się na progu gorzko płacząc, i — jak sam powiada — dopiero z nadejściem nocy zdołano oderwać go z tego miejsca.
Gdybyśmy dawali zupełną wiarę opowiadaniom o naiwności i roztargnieniu La Fontaine’a, to trudno byłoby zrozumieć jego powodzenie wśród tylu rzeczywistych talentów, z jakich składało się otoczenie Fouquet’a. Nie przeczymy że La Fontaine, jak każdy marzyciel, był roztargnionym i łatwowiernym; ale zaszczytne przyjęcie jakiego wszędzie doznawał, jest jawnym dowodem że gdy chciał, potrafił być rozmownym, miłym i towarzyskim. Roztargnienie było dla niego puklerzem przeciw natrętom: udzielał się tylko tym, których towarzystwa pożądał; i wtedy to występował na jaw cały jego dowcip, delikatna, subtelna ironia i głęboki dar spostrzegawczy, pokryty maską dobroduszności.
Z upadkiem Fouquet’a, La Fontaine powrócił na łono życia rodzinnego, równie jak przedtem niezdolny do poświęcenia się obowiązkom