ru swych bajek Ludwikowi XIV i otrzymał na owe czasy nader zaszczytny przywilej, gdyż w pozwoleniu na druk dzieła, wydanem przez króla, pomieszczoną była i pochwała dla autora. Poeta tymczasem, przez wzgląd na swoją opiekunkę, panią de La Sablière, zaczął stateczniejsze wieść życie. Miał on przytem cel inny: pragnął zostać członkiem Akademii. Kołysany tą nadzieją, przezwyciężył tak dalece samego siebie, że napisał wiersz na cześć Colbert’a, który był głównem i namiętnem narzędziem zguby Fouquet’a. Należy jednak powiedzieć, że członkowie Akademii sami zapraszali La Fontaine’a do swego grona i wzywali go, aby swojem postępowaniem ułatwił im zadanie; bowiem wybór członka musiał być zatwierdzony przez samego króla. Stronnicy poety w Akademii byli tak dalece czynni, że po śmierci Colbert’a wybrano rzeczywiście La Fontaine’a na członka Akademii, pomimo że Boileau miał za sobą dwór cały i samego Ludwika XIV. Ale bajkopisarz nie odrazu wszedł do grona wybranych; król ani zatwierdził, ani odrzucił jego wybór; zwlekano tylko dopóty, aż zgon innego członka opróżnił drugie miejsce w uczonem zgromadzeniu i wtedy dopiero obaj poeci dopięli celu swych życzeń, lubo La Fontaine musiał czekać jeszcze przez rok cały, podczas gdy Boileau, otrzymawszy zatwierdzenie królewskie, bez żadnej zwłoki mógł zasiąść w krześle akademickiem.
Od tej chwili Akademia zajęła cały umysł i wszystkie myśli La Fontaine’a. Ciągnęło go do niej zamiłowanie literatury zarówno jak i przyjaźń kolegów; nie opuszczał żadnego posiedzenia i punktualność jego pod tym względem znaną była powszechnie. Ta okoliczność nasuwa nam pod pióro fakt nader charakterystyczny: wedle ustawy Akademii, członkowie przybywający na posiedzenie, otrzymywali od kontrolera znak obecności (jeton de présence), za który następnie kassa wypłacała honoraryum; atoli spóźniający się o minut piętnaście lub więcej, nie dostawali już znaku obecności, a więc i płacy. Pewnego dnia, La Fontaine spóźnił się;
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/028
Ta strona została uwierzytelniona.