Grochowym wiankiem.
Rzekł zatem: «Chętnie powierzę
Jedyne dziecię twej pieczy;
Lecz strach mi, wyznaję szczerze,
Że ją twój pazur skaleczy
Przy nieostrożnej zabawie,
Lub ząb draśnie w pocałunku.
Jednego przeto warunku
Zechciej dopełnić łaskawie:
Niech ci pazury obetną,
Kły ostrem zgładzą żelazem,
A zyskasz postać mniej szpetną
I czułość żony zarazem;
Bo skoro trwogę ukoi,
Która dziś serce jej dręczy,
Ten dowód miłości twojej
Tkliwą pieszczotą odwdzięczy.»
Uwierzył Lew, miłosnym szałem zaślepiony:
W jednej chwili postradał zęby i pazury,
I został, jak forteca, gdy zburzą jej mury,
Niezdolny do napaści, ani do obrony.
A wtem zażarte wypadły brytany:
Uległ po krótkim oporze.
O miłości! kto dźwiga twe złote kajdany,
Ten na zawsze z rozsądkiem pożegnać się może.