Gdzie najczystsza krynica, gdzie chłód w letnie skwary,
I, żem wdzięczny, wszelkiemi sposoby dowiodę.
— Nie bardzoć tu bezpiecznie, rzekł jeden wół stary,
Lecz skoro chcesz, nieboże, wleź tam, za przegrodę;
My ciebie nie zdradzimy.» Jeleń wpadł do kąta,
Przyczaił się, odetchnął. O wieczornej porze
Weszli z sianem parobcy, ekonom się krząta,
Gwar, zakręt, hałas w oborze,
Chodzą, biegają, każdy wgląda wszędzie,
A nikt nie zoczył Jelenia.
Więc już pewny ocalenia
Szepcze: «Gdy noc zapadnie, wtedy, w bystrym pędzie,
Umknę bezpiecznie do lasu,
A wam, bracia, dziękuję. — Nie ciesz się zawczasu,
Rzekł stary wół; za chwilę nasz pan tu przybędzie:
Jeśli ciebie nie dostrzeże,
Wtedy, żeś ocalony, dopiero uwierzę;
Bo on tak bystro patrzy, jakby miał sto oczu.»
Wchodzi pan: «Czemu jarzma tak bez ładu leżą?
Zebrać natychmiast, złożyć na uboczu.
Ściółkę potrzeba dać świeżą:
Przynieście słomy. Czemu paszy mało?
Hej, żwawo! włożyć siana za drabiny.
Wszak już mówiłem, że te pajęczyny
Uprzątnąćby się przydało!»
Tak wydając rozkazy, pilnując porządku,
Dostrzegł, że w ciemnym zakątku
Ukrył się jakiś zwierz obcy.
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.