Jeśli mu Jowisz pozwoli
Rządzić pogodą wedle swojej woli:
Aby miał, gdy palcem ruszy,
Suszę, jeśli zechce suszy,
Słotę, gdy zażąda słoty,
Zimno, upał i tam dalej.
Przystał Jowisz, a Rolnik wziął się do roboty,
I zaczyna swym łanom broić różne psoty.
To skwarem zasiewy pali,
To ulewą moczy rolę,
To chce wiatru, to chce rosy,
I wnet, cierpliwe niebiosy
Wypełniają jego wolę.
U sąsiadów tymczasem, odwieczną koleją,
Jowisz rozdawał słotę i pogodę;
W plonie zyskali swych trudów nagrodę,
A ten, co płonną łudząc się nadzieją
Zmieniał klimaty,
Miał same straty.
Na drugą wiosnę, Rolnik wszystko zmienia:
Gdzie wprzód deszcz padał, słońcu świecić każe,
I wedle jego skinienia
Na całym wioski obszarze
Co chwila inna pogoda.
To łąki zalewa woda
By prędzej trawy wzrastały,
To słońce bieli i złoci
Łan niedojrzały,
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/420
Ta strona została uwierzytelniona.