Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/426

Ta strona została uwierzytelniona.

Jęły próbować koleją,
Komu w niej będzie do twarzy.
Lecz niebawem musiały rozstać się z nadzieją
Czworonogie kandydaty:
Ten miał głowę za wielką, a tamten za małą,
Ten zaś był szpetnie rogaty.
Wtem Małpa, dłonią zuchwałą,
Po koronę sięga śmiało
I zaczyna, dla pustoty,
Różne psoty:
Kozły wywraca
Nakształt pajaca,
Jak derwisz się kręci
Bez tchu i pamięci,
I zdjąwszy koronę z głowy
Jak przez obręcz skacze żwawo.
Zwierzęta w śmiech: «Brawo! brawo!
To nasz król, wiwat król nowy!»
Lis nierad był z wyboru; lecz razem z drugiemi
Musiał złożyć przysięgę i powinszowanie.
Rzecze zatem do Małpy: «Najjaśniejszy Panie,
Jest tu skarb blizko; złożyli go w ziemi
Waszej Królewskiej Mości poprzednicy;
Ja jeden tylko, o tej tajemnicy
Pewną posiadam wiadomość
I, jeśli chce Król Jegomość,
Natychmiast miejsce pokażę;
Gdyż w całym świata obszarze