Nawet zjadałem — (jeśli wyznać szczerze)
Pasterze.
Jeżeli tedy ze mnie jest potrzeba,
Pójdę sam za was na ofiarę nieba;
Lecz sądzę, by rzetelnie, jakem ja uczynił,
Każdy z was równym siebie sposobem obwinił;
Bowiem podług słuszności życzyć nam należy,
By zginął najwinniejszy.» A wtem Lis wybieży
Na środek koła: «Miłościwy panie,
Skrupuł ci, rzecze, podał to wyznanie.
I cóż to za grzech, uważcie zwierzęta,
Jeść niewolnicze i głupie bydlęta?
I owszem, dla nich honor czynisz, panie!
Jeślić się które na pokarm dostanie.
Co zaś pasterze, o! ci wszyscy warci,
By żywcem byli ze skóry obdarci!
To są tyrani, co w srogiej zniewadze
Chcą mieć nad nami chimeryczną władzę.»
To Lis wymówił, a podchlebce mili
Zgodnie toż samo stwierdzili.
Nie chciano zatem zbytnie przetrząsać i innych
Potężniejszych matedor, choć najbardziej winnych;
Ni zajadłość Lamparta, ni Tygrysa zbrodnie:
Wzgląd miano na każdego, kto broił swobodnie.
Zgoła wszystkie Zwierzęta, lubo grzeszne były,
Za mniej winnych, za świętych jednak się sądziły.
Nareszcie Osioł, w podobnym sposobie
Zaczyna spowiedź: «Przypominam sobie
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/481
Ta strona została uwierzytelniona.