Oto masz sto dukatów: schowaj je u siebie,
Przydadzą ci się w potrzebie.»
Szewc, co nigdy w swem życiu nie widział dukata,
Mniemał, że posiadł wszystkie skarby świata;
Bieży w dom, i do lochu zakopuje złoto,
Razem z dawnem weselem i dawną prostotą.
Zmilkły wesołe pieśni; błogi sen, zdaleka
Od jego powiek ucieka;
Nieznane przedtem troski, kłopoty i trwogi
Zawitały w jego progi.
W dzień nie pracował, lecz skarbu pilnował,
A gdy kot w nocy zaskrzeczał na dachu,
Szewc za kotem pędził, w strachu,
Czy mu skarbu nie zrabował.
Zmizerniał biedak i nie śpiewał wcale:
Nie budził już nikogo, a sąsiad bogaty
Sypiał za to doskonale.
Michał nareszcie dość już miał tej męki;
Bieży więc do Bankiera i z progu komnaty,
«Oddaj mi, woła, sen mój i piosenki,
A zabierz swoje dukaty.»