Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/577

Ta strona została uwierzytelniona.

Zwie się cnotą i zasługą,
Jednak, skoro trwa za długo
I niedźwiedziowi się znudzi.
Niedaleko od puszczy był mały ogródek:
Mieszkał w nim drugi odludek,
Człowiek. I ten się nudził; i chociaż obficie
Zsyłały mu swe dary Pomona i Flora,
Sprzykrzył sobie milczenie i samotne życie.
Zatem, pewnego wieczora
Ruszył w świat, pełen wesela,
Szukać sobie przyjaciela.
W tym zamiarze, i właśnie w tym samym momencie
Niedźwiedź wyszedł z matecznika,
I Człowiek, nagle, na drogi zakręcie,
Z Misiem nos w nos się spotyka.
Zadrżał, w oczach mu ściemniało:
«Otożem, myśli, sprawił sobie łaźnię!»
Lecz Miś, choć gbur jakich mało,
Kiwnął nań łapą przyjaźnie
I mruknął: «Pójdź waść ze mną; zjemy trochę miodu.
— Panie, rzecze Ogrodnik, jam już po obiedzie...
Ale racz wstąpić do mego ogrodu:
Mam owoce, miód, mleko; panowie Niedźwiedzie
Lubią przysmaki; więc proszę sąsiada:
Czem moja chatka bogata, tem rada.»
Miś zgodził się z ochotą; nim zjedli wieczerzę,
Zwierz pokochał Człowieka, Człek polubił Zwierzę,
I gdy miód rozczulił obu,