Przysięgli sobie przyjaźń aż do grobu.
Zamieszkali więc razem; chociaż to, podobno,
Niźli z głupiemi, lepiej żyć osobno.
Człowiek pracował w ogrodzie,
A Miś, ku wspólnej wygodzie
Chodził w las, na polowanie,
I o kuchni miał staranie,
I pieczeń kręcił na rożnie,
Zaś nadewszystko zręcznie i ostrożnie
Muchy oganiał i łapał.
Pewnego razu, gdy znużony pracą
Ogrodnik smaczno zachrapał,
Zjawia się mucha ladaco,
Siada śpiącemu na nos, włazi w ucho.
Misio ją spędza, ale nadaremnie.
«Czekajże, wrzasnął, ty przebrzydła mucho!
Nie ujdzie ci to na sucho:
Zobaczysz, co to drwić ze mnie!»
Pochwycił kamień, z zamachem wycela,
Jak palnął... razem z muchą zabił przyjaciela.
Niech kto chce, co chce gada, a ja powiem szczerze,
Że jeśli tylko niebo nas ustrzeże
Przed przyjaciółmi głupcami,
Nieprzyjaciołom damy rady sami.